„CUDOWNA TERAPIA”, czyli pozycja dla par obowiązkowa
Ta historia bliska jest każdemu kto już jest na tyle dorosły, żeby wiedzieć, że jego związek to nie tylko sielanka i kto na tyle jeszcze w niego wierzy, by chcieć go ratować. Wiktor i Joanna to małżeństwo jakich wiele – ze sporym stażem, dwojgiem dzieci, mnóstwem problemów i niechęcią do siebie samych.
Jak to zwykle w takich przypadkach bywa, on najchętniej nie robiłby nic i czekał aż wszystkie problemy same się rozwiążą, ona natomiast zrobi wszystko, żeby dać swemu małżeństwu jeszcze jedną szansę i żeby ich relacja stała się znowu taka jak na początku ich związku.
On zatem – gorąco przez nią namawiany – daje się przyciągnąć (bo inaczej tego nazwać nie można) na sesję terapeutyczną. Terapeuta sam jest dość niekonwencjonalny, do tego proponuje parze równie nietypowe metody naprawy związku. Nastawieni do nich sceptycznie, pokornie jednak podążają za jego poleceniami – w końcu po to przecież tutaj oboje się znaleźli. Ale terapia zmierza w dziwnym, bardzo zaskakującym kierunku…
Błyskotliwa przewrotność sztuki, w myśl zasady „lekarzu, lecz się sam” pokazuje, że życie osobiste terapeuty jest równie splątane jak życie jego pacjentów. Sztuka, choć w bardzo atrakcyjnej, komediowej formie, dotyka tych wszystkich problemów, z którymi na co dzień borykamy się we własnych relacjach. Pełno w niej dowcipnych dialogów i nieoczywistych, emocjonalnych wolt.
„W spektaklu jest wszystko, czego potrzeba do ambitnej rozrywki: dowcipny, przewrotny tekst i utalentowani wykonawcy. „Cudowna terapia” w reżyserii Waldemara Zawodzińskiego to dla par spektakl obowiązkowy”. /Izabella Adamczewska, Gazeta Wyborcza/.
„Cudowna terapia” jest dowodem na to, że o poważnych sprawach można mówić z przymrużeniem oka, a do tego udowadnia, że nie wszystko jest takie, jakie z pozoru się wydaje. To „komedia, na której naprawdę śmiech nie milknie, zabawa jest z klasą i refleksyjna, wyborne dialogi, tekst wykorzystany tak, by każdy zwrot wybrzmiał dopełniony dobrze pomyślanym gestem, aktorzy świetni”. / Renata Sas, Express Ilustrowany/.
Na scenie niezawodni Patrycja Soliman (aktorka Teatru Narodowego w Warszawie) Kamil Maćkowiak i Mariusz Słupiński. Okazuje się, że „wystarczy trójka dobrych aktorów, którzy świetnie ze sobą współpracują na scenie… i chyba także nieźle się przy okazji sami tym bawią. Dobrze czują konwencję spektaklu opartego na przewrotnych dialogach, które prowadzą do nieoczekiwanej pointy – jak na dobrą farsę przystało /…/ na autentyczności polega siła tego spektaklu. Kryzys w związku, brak umiejętności porozumienia – wszystko to dobrze znamy i rozumiemy, ale nie zawsze potrafimy się z tego śmiać. A warto.” /Magda Kuydowicz, zwierciadlo.pl/.