Dwa słowa: „Diva Show”
To był pierwszy spektakl zrealizowany przez Teatr Fundacji Kamila Maćkowiaka. Kiedy jeszcze nie widzieliśmy jak potoczy się nasza fundacyjna historia, jak zostaniemy przyjęci przez publiczność i czy to wszystko, co robimy ma w ogóle sens, na sesji zdjęciowej pojawia się on – Kamil Maćkowiak. W peruce, w gigantycznych, 16 -centymetrowych szpilkach, w sukience z cekinów… Żeby mógł pokazać się tak światu, kilkanaście osób pracuje w pocie czoła, a ich myśli krążą tylko wokół jednego: „Czy się uda?”.
Przygotowaniom towarzyszą kamery, wraz z monodramem powstaje pełnometrażowy film „Projekt DIVA”. Jeszcze tylko kilka ujęć do trailera, kilka dni zdjęciowych, żeby zrealizować projekcje, bo przecież ma to być wielkie, multimedialne przedsięwzięcie, jeszcze nauka tekstu… I jest!
W październiku na ulicach Łodzi pojawiają się bilbordy z dużym różowym napisem „DIVA Show”. Szokują, no bo kto to widział, żeby facet wkładał sukienkę i jeszcze udawał Tinę Turner. Ale osiągamy cel – przyciągają uwagę, budzą zainteresowanie spektaklem. Na tyle skutecznie, że w czasie gdy Kamil gra jesienne spektakle premierowe, nie ma już biletów na kolejne. Reakcja widzów jest niesamowita, przerasta nasze najśmielsze oczekiwania. Wchodzą w dyskusję z Kamilem, dają się Divie prowokować, zaczepiać. Im bardziej śmiali się na początku przedstawienia, tym bardziej płaczą na jego zakończenie. Bo „mimo szalonego tempa i brawurowych popisów tańca spektakl ma wyjątkowo wyważone proporcje śmiechu i łez” (Magdalena Kuydowicz, zwierciadlo.pl). Sukces jest tym większy, że „DIVA Show” podoba się zarówno widzom, jak i recenzentom.
W pierwszej recenzji Krystyna Piaseczna w „Łódzkich Wiadomościach Dnia” dzieli się z widzami swoimi wrażeniami z rozpoczęcia spektaklu mówiąc, że „DIVA rozpoczyna się jak Hollywódzka produkcja – perfekcyjnie”. Grę Kamila Maćkowiaka postrzega jako „wyżyny sztuki aktorskiej, przejaw odwagi i potęgi talentu”. Za tą wypowiedzią idą kolejne pochlebne recenzje. Renata Sas w „Expressie Ilustrowanym” pisze, że „tego spotkania się nie zapomina”.
I chyba faktycznie tak jest, „wiele z tej opowieści pozostaje widzom w głowie” (Łukasz Kaczyński, Dziennik Łódzki), bo widzowie wracają – oglądają spektakl po kilka, kilkanaście razy. Za każdym razem tak samo się wzruszają, tak samo przeżywają tę historię. Historię o każdym z nas. „Widownia przez bite dwie i pół godziny siedzi jak zaczarowana i słucha opowieści o tym, jak trudno jest po prostu żyć” (Magdalena Kuydowicz, zwierciadlo.pl).
Na tym spektaklu zdarza się wszystko… Pewnego razu Kamil spektakl przerywa. Jest tak wiarygodny, że ktoś z widowni wychodzi na scenę, przytula go, chce mu pomóc. Kamil broni się mówiąc „Ja tylko gram…”. Maćkowiak „jest w swojej roli tak przekonujący, że publiczność myli fikcję z rzeczywistością” (Natalia Brandeburg, ddlodz.pl). I to nie zmienia się przez lata. Spektakl jest wspólną terapią, po której do Fundacji przychodzą maile, listy, a facebookowy fanpage kipi od dyskusji. Uwielbienie publiczności przekłada się na nagrody, które Maćkowiak otrzymuje za swój w pełni autorski monodram. Poza Grand Prix na Międzynarodowym Festiwalu Monodramów WROSTJA, Plastrem Kultury i kilkoma innymi, dostaje i tę najważniejszą: prestiżową, wręczaną tylko jednemu artyście rocznie w Teatrze Starym w Krakowie – Nagrodę Schillera.
„DIVA Show” odmierza czas. Zarówno nam, realizatorom tego spektaklu jak i jego wielbicielom. Te pięć lat, które minęły odkąd po raz pierwszy Kamil Maćkowiak pojawił się na scenie przebrany za Tinę Turner pokazując „swój ogromny talent, odwagę, emocjonalność, wiarygodność i wielki dystans do samego siebie” (Katarzyna Mielczarek, „Plaster Łódzki”) oznacza, że sezon 2018/2019 to już szósty sezon działania naszego teatru. Jak bohater „DIVA Show” pokazujemy, że warto mieć swoje marzenia, wierzyć w nie i krok po kroku je realizować.
Pięć lat na scenie – „DIVA Show”
„DIVA Show” to spektakl, który wciąż wzbudza u widzów ogromne emocje, a nam (jako pierwszy, który Fundacja wyprodukowała jeszcze na początku swej działalności) jest bliski szczególnie. Grany od pięciu lat, przy niesłabnącym zainteresowaniu publiczności, cały czas sprawia, że nikt nie pozostaje obojętny wobec tego o czym mówi i jakie problemy porusza. Jego największym atutem jest fakt, że każdy z widzów, niezależnie od płci, znajdzie w nim odrobinę swojej historii.
Bardzo dziękujemy za wszystkie komentarze, za owacje na stojąco dla Divy po każdym spektaklu, za emocje, przywiązanie oraz śmiech i łzy, które od samego początku temu spektaklowi towarzyszą. Po „DIVA Show” nikt nie wychodzi z teatru taki sam, a to chyba najlepsza rekomendacja, żeby ten spektakl obejrzeć.