fbpx

To człowiek zamienia człowieka w zombie

Trzech aktorów, trzy drag queen i światowy problem rozpisujący się na nieogarniętą liczbę istnień. Sztuka „Zombi”, napisana przez wielokrotnie nagradzanego duńskiego dramaturga i reżysera Christiana Lollike, została zaprezentowana po raz pierwszy w Danii w roku 2016 – spektakl zrealizowany przez Fundację Kamila Maćkowiaka (w reżyserii Waldemara Zawodzińskiego) jest jej polską prapremierą. Odwołuje się do kryzysu uchodźczego w Europie, którego dramatyczną konsekwencją była śmierć wielu osób w Morzu Śródziemnym. Opowiada o wycinku naszej rzeczywistości oraz chorobie bezduszności i bezradności trawiącej Stary Kontynent. Jednocześnie stawia widza przed zjawiskiem, które rozpala różne regiony naszego globu. I jest to pożar, którego jeszcze długo nie da się ugasić.

U Lollike i w spektaklu Teatru Kamila Maćkowiaka afrykańscy i bliskowschodni migranci „zamieniają” się w zombie – doskonale znanych z popkultury nieumarłych, pół-trupów i pół-ludzi, którzy „zalewają” bezpieczne parcele Europejczyków. Wszystko dlatego, że bohaterowie tekstu przyznają, iż dziś to film potrafi wzbudzić w nich silniejsze uczucia niż rzeczywiste wydarzenia. Bo bardzo długo wydawało nam się, że to film. W dodatku rozgrywający się na dalekim od naszej codzienności planie. Tymczasem wojna w Ukrainie i zasługująca na pokojową nagrodę Nobla postawa Polaków wobec milionów uchodźców z zaatakowanego przez Rosję kraju obok godzącego w poczucie godności i przyzwoitości muru na granicy z Białorusią pokazały, że w każdej chwili możemy znaleźć się w centrum „filmowej” akcji. Wczoraj państwa nad Morzem Śródziemnym, dzisiaj Ukraińcy i my, jutro mieszkańcy dowolnego innego zakątka naszej planety. Chiny wycelowały swoją broń w Tajwan, gotuje się na Bałkanach. Iran nie ukrywa swoich ambicji terytorialnych. Turcja jest zdeterminowana, aby zwalczyć kurdyjskich bojowników z Syrii. Etiopia zmaga się z wojną domową oraz prowadzi spór z Sudanem o wodę i terytoria. Groźba III wojny światowej nie brzmi już nieprawdopodobnie – przesłanki przemawiające za jej nadejściem wyliczać można by niestety długo. Ucieczka przed gwałtem i zbrodnią to stały element życia na naszej planecie. Od naszej reakcji nań zależy, jak wielu jego uczestników pozostanie ludźmi. Żywymi, nie zombie.

Lollike konfrontuje widza z różnymi, głównie skrajnymi postawami Europejczyków wobec kwestii uchodźstwa. Wypowiada głośno to, co wielu z odbiorców tego przedstawienia być może sobie po cichu myśli. Autor robi to, do czego teatr został powołany – stawia przed nami lustro, w którym możemy dostrzec własne lęki, obawy i frustracje. Ujrzawszy je możemy dostrzec, jak bardzo czynią nas one odhumanizowanymi. Lollike nie udaje, że problem uchodźstwa ma proste rozwiązanie. Odważnie demaskuje hipokryzję obywateli Unii Europejskiej, jak i niejednoznaczność sytuacji i zachowań uchodźców. Konfrontuje ze sobą polityków, fachowców od medialnego kreowania rzeczywistości i tzw. zwykłych mieszkańców kontynentu. Spektakl, przybierając formułę stand-upu i wprowadzając drag queen jako jeszcze jeden element teatralności naszych postaw wobec tego, co nieoczywiste, uwypukla sarkazm oraz znaczeniową intensywność tekstu. Staje się on tym bardziej zaczepny, skrzy się prowokacyjnym humorem. Natomiast wybrana konwencja pozwala realizatorom i aktorom na regularne wprowadzanie do inscenizacji odniesień do aktualnych wydarzeń społeczno-politycznych.

„Zombi”, w ledwie niespełna rok od premiery na scenie Teatru Kamila Maćkowiaka, stał się nam bliższy, niż byśmy chcieli. Odnajdujemy w nim to, z czym aktualnie się zmagamy, ale i obawę przed tym, co jeszcze może się wydarzyć. Nie da się już na niego patrzeć, jako na opowieść o burzliwej historii przerwania snu sytej Europy przez napływ tysięcy uchodźców gotowych narażać życie, by przepłynąć Morze Śródziemne. „Zombi” jest przedstawieniem, które „powstaje” razem z nami, tu i teraz, a zarazem w wielu częściach świata. Najbardziej dotkliwe zaś jest to, że zawsze będzie aktualny. Morza, w których umierają głównie kobiety i dzieci, właśnie wystąpiły ze swoich brzegów…

Dariusz Pawłowski

DOŁĄCZ DO NASZEGO NEWSLETTERA