fbpx

NIŻYŃSKI

premiera: 03.12.2005czas trwania: 120 minutograniczenia: 18+

Twórcy

Scenariusz:na podstawie „Dzienniku” Wacława Niżyńskiego 
Tłumacz:Grzegorz Wiśniewski
Opracowanie tekstu:Waldemar Zawodziński, Kamil Maćkowiak
Reżyseria i scenografia:Waldemar Zawodziński
Projekcje multimedialne:Arkadiusz Stasiak, Wojciech Burczak
Kierownik produkcji:Anita Żytczak

O spektaklu

„Niżyński” Teatru Kamila Maćkowiaka to wielokrotny nagrodzony monodram. Po raz pierwszy pojawił się na scenie ponad 15 lat temu. Od tej pory zdobył kilkadziesiąt nagród na międzynarodowych festiwalach teatralnych, grany był w trzech językach na najważniejszych scenach w Polsce i zagranicą, zdobył uznanie widzów i krytyków. Spektakl został stworzony na podstawie „Dzienników” Wacława Niżyńskiego, w których tancerz wraca do przeżyć, osób, stanów ducha, urojeń i wizji. Sceniczna opowieść i „bogu tańca” powstała ze strzępów zdarzeń, przywołanych postaci. Nie tylko relacje z Diagilewem – szefem baletu i kochankiem” – ale też zależności rodzinne – żona, córka, teściowa – niszczą go, pogłębiając obłęd. 

Aktor

Aktor, tancerz, reżyser, scenarzysta.

ZDJĘCIA

WIDEO

RECENZJE

Izabela Lewkowicz

Internetowy Magazyn „Teatralia” numer 105/2014, 20.06.2014

„Znakomity Maćkowiak wrósł w rolę, uosabiając cechy chorego, zachowując jednocześnie językową podstawę komunikacji z widzami. Charakterystyczne dla jego ról sekundowe elementy improwizacji są przemycane dyskretnie i odczuwalne przez delikatną zmianę intonacji. Takie momenty pozwalają na chwilę zrzucić ciężar postaci, rozładowują kumulujące się w przestrzeni napięcie. Maćkowiak po raz kolejny dźwignął swoją sztangę. Stoi dzielnie, w pocie czoła, nie chwiejąc się wcale. Stoi przy owacjach, przy wzruszeniu widzów, przy uznaniu krytyków.Grając człowieka okrzykniętego „bogiem tańca”, sam staje się bogiem sceny.”Zdarzeniu wpisującemu się w polityczną współczesność siły wyrazu dodała reżyserska interpretacja Waldemara Zawodzińskiego.

Joanna Królikowska

TuŁódź.pl

Po pierwsze spektakl ten to oczywiście wspomnienie o wybitnym tancerzu, choreografie i reformatorze baletu, Wacławie Niżyńskim, przypomnienie jego postaci i życiorysu. Po drugie, nagranie jest uwiecznieniem przedstawienia „Niżyński”, które – jak każdy spektakl – jest ulotne. Po trzecie, to także zatrzymanie czasu dla odtwórcy tytułowej roli (bardzo wymagającej fizycznie i psychicznie), Kamila Maćkowiaka.

Anna Czajkowska

Teatr Dla Was, 01.05.2014

„Kamil Maćkowiak, wcielając się w postać Niżyńskiego, pokazuje stosunki łączące go z matką, żoną, córką, teściową, a także z nauczycielem, kochankiem i impresariem, Diagilewem. Kreślony przez niego portret słynnego rosyjskiego tancerza jest zaskakująco wiarygodny, w czym pomaga aktorowi zdobyte wcześniej wykształcenie tancerza klasycznego. Maćkowiak – Niżyński to niezwykła osobowość, kontrowersyjna i charyzmatyczna, ulegająca bolesnej przemianie pod wpływem choroby psychicznej, która wkrótce miała nim ostatecznie zawładnąć. Spektakl, będący studium nastrojów, charakteru i światopoglądu Niżyńskiego, dzieje się niejako w głowie artysty. To myśli i obrazy się w niej kłębią. (…) Aktor sugestywnie, w pełen żywiołowej ekspresji i emocji sposób przekazuje refleksje, poglądy, lęki, marzenia, a także zmienne nastroje Niżyńskiego. Przeplata je wspomnieniami. Widz dowiaduje się o jego uwielbieniu dla matki, o ogromnym do niej przywiązaniu, a także o nienawiści do Diagilewa, którego kochankiem był przez pięć lat, aż do chwili, gdy się ożenił. Ten toksyczny związek był źródłem cierpienia i frustracji tancerza. Jednym z wiodących tematów „Dziennika” jest relacja autora z Bogiem, do którego Niżyński nieustannie się porównuje. Być „bogiem tańca”… . Fascynujące i przerażające zarazem.”

Dawid Nawrocki

Stacja Kultura.pl, 27.01.2014

„Kamil Maćkowiak jest genialny, niesamowity, wręcz obłędny i zarazem błędny. Przedziera się bowiem przez poszczególne części dziennika tak naturalnie, że można mieć wrażenie, że zaraz na scenę wejdzie ktoś z zakładu psychiatrycznego. Na uwagę zasługuje tutaj każda część ciała Maćkowiaka. Oczy szkliste, wypełnione furią, a czasami łzami. Twarz oddająca tysiące emocji, miliony pragnień i cierpień. Ręce, klatka, nogi, niby już wycieńczone, niby już trochę ospałe, a jednak nadal poruszające się zwinnie, wspaniale, jak na „boga tańca” przystało. Do tego dochodzi niby prosta, a jednak podkreślająca grę aktora gra świateł i co jakiś czas włączająca się w tle psychodeliczna muzyka. Skoro „Bóg uwielbia ruch” to na pewno i on sam doceni geniusz Maćkowiaka, a my mamy niebywałą okazję zobaczyć tę Sztukę (przesz duże S) na własne oczy, w której aktor przenosi na nas swoje emocje.”

Marzena Dobosz

Blog autorski "Teatru głodna", 26.01.2014

„Spektakl, wobec którego trudno zachować obojętność, który wzrusza, uwiera, przeraża, drażni czy niepokoi, to niekwestionowany sukces jego twórców. Kto chce doświadczyć emocji w teatrze, koniecznie powinien wybrać się na „Niżyńskiego” do Teatru Polskiego. Najlepiej ze dwa razy, żeby móc docenić pomysł i wykonanie.”

Renata Sas

Express Ilustrowany nr 283/05.12, 06.12.2005

„Wstrząsające, przerażające, porażające prawdą takie jest wyznanie podszyte psychozą. Taki jest Niżyński.Taki jest Kamil Maćkowiak, wcielający się w jego postać. Młody aktor, Kamil Maćkowiak, (także absolwent gdańskiej szkoły baletowej) zmierzył się z postacią, której wykreowanie wymaga reakcji na wszelkich płaszczyznach wrażliwości, odsłaniania zdrowych i chorych emocji i wygrał. Po zakończeniu spektaklu chce się milczeć, ale nie sposób uciec od myśli o tym, co rozegrało się na najwyższej nucie bólu.”