Teatr uniwersalnych pytań do przeszywającej biografii
Jeden z najważniejszych spektakli Teatru Kamila Maćkowiaka to opowieść o jednym z najbardziej znaczących europejskich aktorów i największych tyranów w życiu prywatnym. Wyśmienitą kreacją Kamil Maćkowiak przywołuje postać Klausa Kinskiego oraz fragmenty jego biografii. Trudnej, nie dającej się w pełni obronić, ale mogącej posłużyć do postawienia w teatrze elementarnych pytań o dobro i zło kotłujące się w jednej osobowości oraz o to, czy człowieka i jego czyny można oddzielić od artysty i jego dzieła. Przedstawienie „Klaus – obsesja miłości”, które Maćkowiak także wyreżyserował, wykorzystuje tę sposobność na najwyższym poziomie.
Monodram powstał na podstawie głośnej autobiografii Klausa Kinskiego zatytułowanej „Ja chcę miłości!” (po raz pierwszy opublikowanej w 1975 roku). O takiej książce mówi się – mocna, lecz także – kontrowersyjna, bo wiele wątków przemilcza, które dopiero po latach w nowym świetle przedstawili najbliżsi artysty. Po raz kolejny okazuje się, że – paradoksalnie – bezgraniczne pragnienie i poszukiwanie miłości może od niej odsuwać, doprowadzając jednocześnie do uczynienia tym, którzy na ową miłość zasługują najbardziej, wiele potworności.
Opowieść Klausa Kinskiego – a co za tym idzie, także spektakl – to nie jest klasyczny dziennik, w którym autor prowadzi uporządkowaną narrację: urodziłem się, a następnie działo się to, co następuje… To raczej emocjonalny pocisk, pulsujący chaos wydarzeń, eksplozja potężnego ego i nagromadzenie tego wszystkiego, z czym Kinski nie mógł sobie poradzić. Żywiołowy zapis złości, przekonań, ekstazy i niespełnień aktorskiego geniusza, który nie potrafił przyznać, że cena, jaką zapłacił za dążenie do perfekcji w sztuce była znacznie większa, niż jego wewnętrzne rozterki.
Warto przy tym przypomnieć, że Klaus Kinski urodził się 18 października 1926 roku w Sopocie (znajdującym się wówczas w granicach Wolnego Miasta Gdańsk) jako Nikolaus Nakszyński, syn aptekarza z polskimi korzeniami i pielęgniarki. I zaczęło się życie, znaczone ciężkimi próbami, które zrodziły mistrza artystycznego ekshibicjonizmu i potwora relacji. Ojciec Klausa szybko opuścił rodzinę – chłopak miał pięć lat, gdy z matką i trójką starszego rodzeństwa zamieszkał w Berlinie. Cierpiał biedę, młodość zabrała mu II wojna światowa, niespełna 17-latka wcielono do Wehrmachtu. W 1944 roku Klaus znalazł się na froncie w Holandii, ale niemal natychmiast trafił do brytyjskiej niewoli. W obozie jenieckim odkrył aktorstwo – dołączył do grupy ochotników występujących ze spektaklami przed więźniami. Za drutami spędził rok i cztery miesiące. W tym czasie wojna odebrała życie jego matce i ojcu.
Po wojnie zaangażował się do teatru w Berlinie, nie trwało to jednak długo. Stracił pracę ze względu na napady agresji i trudności w dostosowaniu się do codziennego rytmu pracy. W 1948 roku zadebiutował na dużym ekranie – w wojennym filmie „Morituri”, a dwa lata później po raz pierwszy znalazł się w szpitalu psychiatrycznym. Śledził kobietę, która mu się podobała, a która nie odwzajemniała jego uczucia. Lekarze podejrzewali schizofrenię, ale ostatecznie zdiagnozowali u Kinskiego zaburzenia psychopatyczne.
Nie zdobył aktorskiego wykształcenia. Uważał, że tego zawodu nie można nauczyć się w szkole. Nie przeszkodziło mu to zagrać w 134 filmach, wielu sztukach teatralnych, reżyserować i pisać scenariusze i podróżować po Europie z własnymi monodramami. Do historii przeszedł monolog aktora wygłoszony w listopadzie 1971 roku w Deutschlandhalle w Berlinie zatytułowany „Jezus Chrystus Zbawiciel”. Najważniejsze role w jego dorobku to te w filmach w reżyserii Wernera Herzoga – „Aguirre, gniew boży”, „Nosferatu wampir”, „Woyzeck”, „Fitzcarraldo” i „Cobra Verde”. Praca na planie była nieustanną wojną pomiędzy Kinskim a Herzogiem. Niemiecki reżyser poświęcił zresztą swojemu aktorowi dokument pod wiele mówiącym tytułem „Mój ukochany wróg”. Kinski zaś w swojej biografii opatrzył Herzoga licznymi epitetami, z których „nędzny, złośliwy sadysta” oraz „morderca, który zasłużył na trąd, syfilis i malarię, by rzucić go na pożarcie krokodylom lub anakondzie” należały do najłagodniejszych.
Klaus Kinski znany był z tego, że wielokrotnie zrywał przedstawienia, obrzucał reżyserów i aktorów wyzwiskami, posuwał się do rękoczynów lub demolowania garderoby czy pokojów hotelowych. Twierdził, że nienawidzi aktorstwa i obnażania swoich emocji przed nierozumiejącą jego intencji publicznością. Zapewniał, że występuje tylko dla pieniędzy. Filmy, w których zagrał, nazywał „beznadziejnymi szmirami”, a reżyserów miał za „nieudolnych durniów”. Był seksoholikiem – w swojej biografii opisuje niezliczone erotyczne podboje, które nawet jeżeli duża ich część została zmyślona, wprawiają, delikatnie mówiąc, w osłupienie.
Był czterokrotnie żonaty. Zawsze chorobliwie zazdrosny o swoje partnerki, którym sam nie potrafił dochować wierności – żadne z jego małżeństw nie przetrwało dłużej niż dziesięć lat. Z różnymi żonami doczekał się trójki dzieci: córek Poli i Nastassji oraz syna Nikolaia. I właśnie z nimi wiążą się najbardziej wstrząsające wątki w biografii artysty. W 2013 roku do niemieckich księgarń trafiła książka „Kindermund” (Dziecięce usta), w której Pola Kinski oskarżyła ojca o molestowanie seksualne i tyranizowanie całej rodziny. W wywiadzie dla tygodnika „Stern” ujawniła, że jej ojciec molestował ją od piątego roku życia, zgwałcił po raz pierwszy, gdy miała dziewięć lat i robił to przez kolejne lata. Później finansował Poli kosztowny styl życia i obsypywał ją prezentami. Z kolei Nastassja Kinski na łamach „Bilda” opowiadała o atmosferze strachu panującej w domu. „Nie był ojcem. 99 procent czasu panicznie się go bałam. Był nieobliczalny, terroryzował całą rodzinę” – wyznała w wywiadzie. Twierdziła, że ojciec także ją próbował molestować. Dodała przy tym, że gdyby Klaus Kinski żył, to dokonałaby wszystkiego, by znalazł się w więzieniu.
Klaus Kinski zmarł na zawał serca 23 listopada 1991 roku w Kalifornii, a jego prochy zostały rozsypane nad Oceanem Spokojnym. Z trójki jego dzieci w pogrzebie uczestniczył tylko Nikolai – jedyny, który mówił, że ojciec był kochanym i spokojnym człowiekiem.
Teatr i Kamil Maćkowiak przeszywającą biografię Klausa Kinskiego wznoszą na poziom uniwersalnych zagadnień dotyczących człowieka, aktora, artysty. W taki sposób, w bezpośrednim spotkaniu z widzem, to możliwe tylko w teatrze. Dla odpowiedzi, które każdy sam dla siebie znajdzie, warto podejmować takie wyzwanie.
Dariusz Pawłowski